Łącznik

You are currently viewing Łącznik
autorka: JOANNA SZYPUŁA
Jak samokrytyka wpływa na postrzeganie świata.

Zimno, biało, a ja miałam wypieki na twarzy i motylki w brzuchu. U mnie kwitła wiosna. Wyprostowałam się za kierownicą, ostatni zakręt, parking. Rękawiczki, czapka, szalik. „Zaraz spotkam Alicję! Zobaczę wystawę jej prac. Och!” Czuję swędzenie wokół nosa. Wzruszenie rozlało się po ciele. Już jestem dumna. A co to będzie za chwilę.
Ta uczelnia – od razu poczułam – jest inna od tych, na których ja studiowałam. Kształty, kolory, ten świat barw i cieni – co to? Hogwart? W którą stronę? Rzuciłam niepewne spojrzenie. Złapałam uśmiech kobiety zza biurka a za nim pytanie:
– Może w czymś pomóc?
– Tak, szukam Alicji Szypuły. Przyszłam obejrzeć wystawę jej rysunków.
– Ach tak, jest tu obecnie kilkanaście wystaw różnych artystów… A na jakim wydziale pani Alicja studiuje?
– No ja właściwie… – I nagle, pach, pach, pach. Jak kanonada w głowie:
„No co z ciebie za matka??? Nawet nie wiesz na jakim kierunku twoje dziecko studiuje. Trzeba było dokładnie ustalić gdzie i o której się spotykacie. A zresztą, ona też nie jest lepsza. Zawsze tak jest. Nie odbiera telefonu, zapomina o spotkaniach, ma cię gdzieś, a ty wiesz dobrze co to znaczy!” Spojrzałam za siebie. Tym razem moja podświadomość przybrała postać rzeźby tytana, którą minęłam sekundę wcześniej.
„A, to znowu ty? Ostatnio, gdy tak się do mnie zwróciłaś, byłam przemęczona, chora i czekała mnie długa podróż.” – huknęłam pomimo jej imponujących rozmiarów. Już wiedziałam, że ten tytan siedział tylko w mojej głowie. „Teraz jest inaczej. Jestem wypoczęta i zdrowa. Wiem, że Ala mnie kocha a ja ją, bez względu na to czy się za chwilę spotkamy.”
Kobieta za kontuarem zaczęła mi się baczniej przyglądać. Nic dziwnego. Chyba wyglądałam jakbym coś do siebie mamrotała.
„Jeszcze chwila, potrzebuję tytanowi wszystko wyjaśnić” – pomyślałam i ponownie zwróciłam się do mojej podświadomości. „Dzisiaj interesują mnie tylko fakty. A fakty są takie, że Alicja nie odbiera telefonu i nie odpowiada na sms-a. Nic więcej. Nie będę tego dalej słuchać. Wolę zamienić kilka słów z tą miłą Panią na recepcji niż z tobą.”
Spojrzałam na biurko.
– Widzę u pani różne ciekawe ulotki, czy mogę zostawić swoje? Mam kilka w samochodzie.
– Czym się pani zajmuje? – Kobieta odpowiedziała z uśmiechem.
– Jestem terapeutką. Najbliższy warsztat to podróż szlakiem archetypów… Prawdziwa Wyprawa po Moc.
– To bardzo ciekawe – zawiesiła głos przenosząc się na chwilę w krainę mitów – oczywiście, proszę przynieść.
Tytan zaczął napierać na moje plecy: „Potem. Nie teraz. Szukaj dziecka, zrób coś! Nie po to tu przyszłaś, żeby rozdawać swoje ulotki.” Poczułam ciężar na ramionach, kurczyłam się. Potrzebowałam odpowiedzieć natychmiast, zatrzymać ten proces. „I tak nic innego nie wymyślę, a Ty mi nie pomagasz” – odparowałam w myślach – „Na razie idę do samochodu.”
Wracając, w drzwiach minęłam mężczyznę. Znajoma twarz, może wykładowca…
– Przepraszam, jest pan częstym gościem w naszej kawiarni. Tam pracuje też Alicja, ona tu studiuje i…
Jedną ręką przytrzymując drzwi, drugą owinął szalik wokół głowy i rzucił:
-Tak, kojarzę, jej wydział jest w „Łączniku”, mężczyzna cofnął się ze mną do hallu – trzeba wyjść o – zatoczył ręką dziwny łuk – tamtym wyjściem. Potem skręcić w lewo, na dziedziniec, za zakrętem. I już! Proszę ją pozdrowić, przepraszam spieszę się.
– Ach tak dziękuję! – To na pewno był artysta! Z całej opowieści zapamiętałam tylko „Łącznik”.
Tytan nie ustępował, jego wielkie kolano świsnęło mi nad głową, najwyraźniej zamierzał rozgnieść mnie na posadzce: „To były ważne instrukcje! No wiesz! Powinnaś była to wszystko lepiej zapamiętać!” Zrobiłam unik, uf, „to tylko jej marudzenie”, poszłam spokojnie z ulotkami na recepcję. Wiedziałam tylko: Łącznik, ale… jak tam trafić?
Para błękitnych oczu, do tej pory skryta pod czupryną, oderwała się od książki.
– Ja Panią zaprowadzę.
Zdjęłam czapkę, rękawiczki, wzięłam głęboki oddech. Przystojny młody człowiek chce mnie zaprowadzić do „Łącznika”!
Rzuciłam do podświadomości przez ramię: „Idziesz?” „Za nim? Wszędzie!” – odpowiedziała miękkim tym razem głosem z figlarnym uśmiechem.
Płynęłam przez świat baśni, wdychając atmosferę tego miejsca, inne oczy mnie prowadziły. „I mnie!” – przypomina podświadomość, która biegnąc wtedy truchtem z tytana zmieniła się w psotną istotkę sięgającą mi do kolan. – To tamte drzwi – oznajmiły błękitne oczy i zniknęły.
Z półmroku wyszła jakaś postać, widać było tylko fioletowy plecak. Ten psotnik obok, zadzierając do mnie głowę krzyknął z całych sił: „To Ala! Wołaj!
– Ala? – zapytałam z wahaniem.
– Mama!? Mamo tak się cieszę! Mój telefon się rozładował i… chcesz zobaczyć moją wystawę?
– Marzę o tym.
– To chodźmy!

DIALOGI Z PODŚWIADOMOŚCIĄ
Czym są „Dialogi z podświadomością”? Sprawdź TUTAJ.
Jeśli chcesz zacząć czytanie od początku, przejdź TUTAJ.
Zapisz
Udostępnij tę stronę